Porto 2015.
Aqui nasceu Portugal. Tutaj narodziła się Portugalia. Taki napis można zobaczyć na murze przed wejściem do starówki miasteczka Guimarães – kolebce Portugalii, godzinę jazdy pociągiem z Porto. Postanowiłam skonfrontować swoje własne wyobrażenia o Portugalii podczas podróży do Portugalii, do Porto z Grupą Artystów Głuchych na plener artystyczny w dniach 3-10 sierpnia. W wyobraźni przeciętnego turysty Portugalia to synonim kilku słów: muzyka fado, azulejos (płytki, kafelki ceramiczne), ocean, wino porto. Porto zachwyca smakami, kolorami, zapachem południa, wiatrem oceanu, mnogością knajpek i turystów. Porto jest może zbyt oczywiste w swoim pięknie. A Lizbona się “wymyka” z rąk.
Czas zwolnił w trakcie słuchania piosenek fado w winiarni Quevedo Port Vine w Vila Nova de Gaia w Porto. Tak naprawdę w życiu chodzi o przeżycie w spokoju. Nic nie jest trwałe, będzie co będzie – taka jest filozofia Portugalczyków.
7 dni w Portugalii to zdecydowanie za mało czasu by móc więcej przeżyć, zaobserwować i pomalować. Ledwie wystarczyło by posłuchać piosenek fado w winiarni w Porto, zobaczyć ulice lizbońskie i dzielnice starówki lizbońskiej i Porto oraz ich okolice, zjeść słynne ciastka portugalskie Pasteis de Belem, wypić cafe pingo (mocne portugalskie espresso), posmakować cafe galao (z dużą ilością mleka), naszkicować uliczki Porto, zobaczyć ocean i zanurzyć w nim nogi.
W plenerze GAG udział wzięli: Marek Krzysztof Lasecki, Tomasz Grabowski, Agnieszka Kołodziejczak, Karolina Osajda, Kazimierz Kicke, Kinga Hołda, Karolina Jakóbczak i Alfred Polok.